Dlaczego nie ćwiczysz? Obalamy wymówki!

Wymówki od ćwiczeń są jak złośliwe chochliki, które siadają na ramieniu i szeptają do ucha nieprzyzwoite rzeczy. „I tak nie dasz rady, po co się męczyć?”, „Olej to, zaczniesz od jutra”, „Daj spokój, nie szkoda Ci pieniędzy na ten karnet?”. Dopóki ich nie strącisz i nie przydepniesz obcasem, będą prowadzić swoją zdradziecką ofensywę – czasem jawnie („Dziś mi się nie chce”), a czasem partyzancko, pod przykrywką innych obowiązków („Nie mam czasu, muszę zrobić pranie”). W dzisiejszym wpisie rozprawimy się z wszystkimi wymówkami jednym szybkim ciosem. Szczerością. Zapnij pasy, jedziemy!

Czego dowiesz się z tego wpisu?

  • Jakich wymówek najczęściej używamy, aby nie ćwiczyć?

W skrócie

Brak czasu, pieniędzy lub sprzętu, konieczność opieki nad dziećmi i niechęć do ćwiczeń to najczęstsze wymówki, którymi staramy się wytłumaczyć rezygnację z aktywności. Zastanów się, która z nich najbardziej do Ciebie pasuje, a potem szczerze odpowiedz sobie na pytanie, czy naprawdę stanowi przeszkodę.

Nie ćwiczę, bo nie mam czasu

Klasyka gatunku. Brak czasu jest najczęstszą, a jednocześnie najwygodniejszą wymówką. Dzięki niej możemy odpuścić ćwiczenia bez wyrzutów sumienia – pozwala nam myśleć, że nie mamy na to żadnego wpływu. Przecież musimy skończyć ten raport, umyć zalegające w zlewie od trzech dni naczynia, wyprowadzić psa albo zawieźć syna na karate. Samo się nie zrobi, nie? No tak… Zupełnie jak trening.

Brakiem czasu możemy zasłaniać się raz, drugi, trzeci. Jeżeli jednak używamy tej wymówki nieustannie, od miesięcy albo od lat, to oznacza, że coś idzie niedobrze – w którymś momencie dnia tracimy czas na głupoty albo źle organizujemy swoje obowiązki. Tymczasem istnieją setki przykładów ludzi, którzy nieustannie udowadniają, że jeśli się chce, to można. Jednocześnie pracują, studiują, wychowują dzieci i własnymi rękami budują domy, a i tak wieczorami znajdują chwilę na krótką przebieżkę albo sesję pilatesu. Lubimy o nich myśleć jak o „terminatorach” – bo to przecież niemożliwe, żeby jeden człowiek mógł robić aż tyle rzeczy naraz.

Sekret takiej nadludzkiej siły tkwi w nastawieniu. Są obowiązki, których nie można zawalić i z którymi trzeba się uporać, nawet kosztem treningu. Musisz jednak przyznać, że w ciągu dnia zdarzają się momenty, kiedy nie robisz literalnie NIC. Przez pół wieczoru przeglądasz Instagrama albo włączasz telewizor, żeby obejrzeć program informacyjny, a trzy godziny później orientujesz się, że zaliczyłeś przy okazji teleturniej i dwa odcinki brazylijskiej telenoweli.

Jasne, takie chwile relaksu są potrzebne, aby zachować równowagę psychiczną. Jeśli jednak zdarzają się codziennie, czas zastanowić się, czy na pewno tak chcesz przeżyć swoje życie.

Zamiast relaksować się przed tv idź na trening

Nie ćwiczę, bo nie mam pieniędzy

Okej. Na szczęście nie potrzebujesz ich do tego, żeby zacząć treningi. Na początek wystarczy Ci kawałek podłogi w pokoju i ćwiczenia z obciążeniem własnego ciała – to tzw. kalistenika (pisaliśmy o niej w pierwszej części serii Sport na dzień dobry). Uważa się ją za jedną z bezpieczniejszych form aktywności, ponieważ ruchy, na jakich bazuje, zbliżone są do tych naturalnych, wykonywanych codziennie.

Oczywiście nie musisz ćwiczyć siłowo. Możesz też wybrać się na rower albo rolki czy iść pobiegać. W wypracowaniu niezłej kondycji pomaga nawet spacerowanie. O ile do jazdy na rowerze czy na rolkach potrzebujesz sprzętu, a do biegania butów, o tyle spacerować możesz nawet w trampkach. Zupełnie za darmo. Zdrowie dostaniesz w gratisie!

Nie ćwiczę, bo nie mam sprzętu

I ponownie – nie potrzebujesz sprzętu. W funkcji maty świetnie spisze się dywan i ręcznik, a za hantle posłużą butelki z wodą. Trening pośladków wykonasz z wykorzystaniem krzesła, a nogi wzmocnisz bieganiem po schodach. Do rozciągania możesz użyć paska od spodni, sznurka czy związanych ze sobą kuchennych ścierek. Mamy wymieniać dalej?… Dla chcącego nic trudnego!

Ćwiczenia bez sprzętu

Nie ćwiczę, bo nie mam siły

Istnieje całkiem spore prawdopodobieństwo, że nie masz siły, bo… nie ćwiczysz. Uczucie zmęczenia często wynika z niedotlenienia organizmu. We krwi znajduje się wówczas zbyt mało tlenu, aby odżywić mózg, który wysyła komunikat „Uwaga, jestem wyczerpany”, a Ty odnosisz wrażenie, że ktoś wyjął z Ciebie baterie.

Świetnym lekiem na chroniczne zmęczenie jest joga. To aktywność, którą może uprawiać każdy, bez względu na wiek i sprawność fizyczną. Skutecznie redukuje stres. Uelastycznia kręgosłup, łagodząc napięcia mięśniowe (a to właśnie w plecach kumuluje się cała nasza nerwowość), oraz dotlenia organizm. I, jako forma ruchu, wyzwala endorfiny – hormony szczęścia, które dają energetycznego kopa.

Nie ćwiczę, bo mam dzieci

Gratulacje! Mając dzieci, masz jednocześnie świetną motywację do tego, żeby zacząć ćwiczyć. Chyba nie chcesz ich osierocić albo zmuszać do tego, aby poświęciły swoje życie na opiekowanie się Tobą, bo choroby związane na przykład z otyłością przedwcześnie przygwożdżą Cię do łóżka? Spędzając czas aktywnie, dasz im dobry przykład. To ważne, szczególnie teraz, w czasach, gdy co 5 dziecko cierpi z powodu nadwagi.

To jasne, że każdy rodzic boryka się z deficytem czasu. Oczywistym jest też, że każdy rodzic po nieprzespanej nocy, przerywanej zawodzeniem ząbkującego czy kolkującego szkraba, wykorzysta wszystkie szanse na drzemki w ciągu dnia i na pewno nie zrezygnuje z nich na rzecz treningu. Istnieje jednak mnóstwo sposobów na wplecenie ćwiczeń do codziennych obowiązków. Ot, choćby spacer. Wystarczy, że pchając wózek, przyspieszysz kroku. I już, trening zrobiony!

Ćwicząc, dajesz dobry przykład swoim dzieciom

Nie ćwiczę, bo nie cierpię ćwiczyć

Unikasz wszelkich form wysiłku fizycznego, bo nienawidzisz się pocić, brudzić i męczyć? Cóż, Twoja wrodzona awersja do sportu może wynikać z… genów. Jak udowodniły badania Rodney’a Dishmana, profesora z Unwiersytetu Georgia, za potrzebę ruchu odpowiada zapisana w DNA liczba receptorów dopaminy. Ci, którzy mają ich mniej, nie czerpią z ćwiczeń żadnej przyjemności.

Ale, ale! Zanim powiesz „Genów nie oszukasz!” i zamkniesz ten tekst, musisz wiedzieć, że mózg da się przeprogramować. Wystarczy znaleźć taką aktywność, którą się polubi. Jeśli nie cierpisz się pocić, wypróbuj aktywność o niskim poziomie intensywności, na przykład pilates czy jogę. Albo pływanie – w końcu w wodzie nie da się spocić ;).

Nie ćwiczę, bo nie wiem, od czego zacząć

To akurat proste: od włożenia butów do biegania i wyjścia z domu, od wyciągnięcia roweru z garażu, od pójścia na basen. Albo od rozłożenia maty i włączenia pierwszego lepszego treningu na YouTube. Żeby prowadzić aktywny tryb życia, nie musisz chodzić na siłownię i realizować skomplikowanych programów treningowych. Wystarczy, że wstaniesz z kanapy i zaczniesz coś (cokolwiek!) ze sobą robić. Twoje ciało Ci za to podziękuje.

Zabranie się za ćwiczenia to kwestia jednej decyzji. Stosunkowo prostej. Trening (i szczupła sylwetka, i zdrowie, i dobre samopoczucie…) vs. scrollowanie Facebooka. Wybór należy do Ciebie.

Decyzja podjęta? To świetnie! Odzież, buty i akcesoria sportowe, których potrzebujesz, aby zacząć ćwiczyć, znajdziesz na fitanu.com.

Sprawdź również:

Kolorowa odzież treningowa – sposób na dodanie sobie energii podczas treningu

Z kim warto ćwiczyć na YouTube? Zestawy ćwiczeń dla początkujących

Jak ćwiczyć regularnie? 2 niezawodne sposoby, dzięki którym trening stanie się nawykiem

Źródło zdjęć: shutterstock.com