Joga, rower, fitness czy bieganie…

#beFITANU

Kochani! Bardzo się cieszę, że zajrzeliście na Fitanu.com. Do świata, który łączy sport, lifestyle oraz najnowsze trendy. To jedyne w swoim rodzaju miejsce, w którym oprócz zrobienia zakupów, będziecie mogli dowiedzieć się, jakie są nowinki ze świata mody i sportu, znaleźć wiele przydatnych porad. Ale to nie wszystko…

To także miejsce, którego zostałam Ambasadorką! W związku z tym chciałabym dzielić się z Wami moimi obserwacjami prosto z życia. Powiedzieć Wam dlaczego propaguję sportowy styl życia, za co kocham wygodną modę, a także jakie aktywności preferuję.

Bądźcie z nami na bieżąco! #BeFitanu

Babski wyjazd raz na jakiś czas to super sprawa. A jeżeli jest to do tego wyjazd aktywny, to tym bardziej warto. I właśnie na taki wypad namawiały mnie moje cztery koleżanki. Miałyśmy tylko jeden problem – na jaką formę rekreacji się zdecydować, żeby jak najwięcej czasu spędzić wspólnie.

Jedna z moich koleżanek zachwala jogę. Nie dziwię się jej – ostatnio żyje w permanentnym stresie – wredna teściowa, uciążliwi klienci, mąż ciągle w rozjazdach służbowych, trójka dzieci w okresie dojrzewania… Potrzebuje tego swojego ZEN do kwadratu, żeby odreagować. Kiedy tak zachwala te wszystkie pozycje lotosu o 5 rano, odzywa się druga, że ona chce na rower! Ma bliźnięta, które budzą ją codziennie o 4 rano i jeżeli nie odpocznie to za moment padnie na twarz! Jest szansa, że zaśnie na macie w pierwszej sekundzie ćwiczeń o świcie. Stwierdziła, że na rowerze też można medytować! Trzecia nienawidzi jazdy na rowerze, bo boi się, że jej za bardzo łydki urosną, ale już bieganie jest dla niej ok. Nawet o świcie. Czwarta, pani prezes w korpo, chciałaby połączyć modny crossfit z pływaniem… Nie pozostało nam nic innego, jak zarządzić losowanie.

Postanowiłyśmy sprawdzić dostępne wyjazdy. Znalazłyśmy np. spływ kajakowy – oby zdążyć przed śniegiem, kurs wspinaczkowy – zgodnie i solidarnie postanowiłyśmy obciąć paznokcie oraz waleczny kurs wyjazdowy… Krav Maga.

Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że będziemy uczyć się walczyć😊 A właściwie one, bo ja oczywiście w ostatnim momencie musiałam swój wyjazd odwołać – obowiązki zawodowe wzięły górę. No i pojechały. Miejsce piękne – las, jezioro, cisza i spokój. Same kobiety. Nie trzeba się stroić, malować, upiększać itp. Trening 3 razy dziennie, babskie rozmowy przy pysznych i zdrowych, zbilansowanych posiłkach, czas wolny – można było go spędzić na rowerach ku uciesze mojej koleżanki nr 2 albo na basenie lub saunie – satysfakcja koleżanki nr 4 była ogromna. Podczas wyjazdu było też szkolenie „Jak się ubrać modnie i wygodnie” . Tenisówki do garnituru? Jasne! Sneakersy do eleganckiego płaszcza w kratę? Dlaczego nie? Szpilki do dresowych spodni? Jak najbardziej. No i oczywiście okazało się, że każda z nich nie ma się w co ubrać. W ruch poszły tablety i strony ze sklepami internetowymi. Wszystkie uczestniczki, a było ich około 30 sztuk, zostawiły w sklepach majątek. Takiej okazji nie mogły przepuścić😊 Ale to nie koniec. Między jednym a drugim treningiem odbyło się spotkanie ze sławnym dietetykiem. No bo która z kobiet na świecie może powiedzieć, że NIGDY się nie odchudzała? No która? Nie sztuką jest nie jeść. Sztuką jest jeść z umiarem! I pić ohydne ziółka…

Po powrocie wszystkie stwierdziły, że dzieci są jakieś grzeczniejsze, partnerzy jakoś bardziej pomocni, a poranny jogging to dla każdej z nich przyjemność. Jest tylko jedno pytanie – na jak długo wystarczy im tych naładowanych baterii. Oby jak najdłużej😊